[Wheart po godzinach]
Aktualne notki
Archiwum
Strona główna

Aktualności

Notki z sierpnia 2005 roku

Czy jest coś piękniejszego od Drogi?

Kilka dni temu zdarzyło mi się podróżować do miasteczka odległego o około 100km od Wrocławia. Czarna wstęga drogi "krajowej" (o tym, że była to droga krajowa mówiły tylko czerwone tabliczki z numerem) wiła się pośród pól i wiosek, to wznosząc się, to opadając. Miarowy odgłos silnika, szum wiatru w na wpół otwartym oknie, kolejne połykane kilometry...

Droga powrotna wiodła "autostradą", o której autrostadowości świadczyć miały chyba tylko krótkie odcinki pozostawione po to, by móc wyprzedzić tych, dla których jazda z prędkością 80km/h była niedostępna. Monotonną jazdę "na zderzaku" poprzednika urozmaicały owe "wyprzedzanki", na których ożywiony warkot silnika zdawał się doganiać uciekający czas...

Bardzo podobne odczucia rodziły się we mnie w trakcie wycieczki rowerowej, gdy na dwóch kółkach jechałem odkrywać na nowo okolice, w których mieszkam. Był tu praktycznie każdy rodzaj drogi - od gładkiego asfaltu, poprzez taki, który czasy świetności miał już dawno za sobą, aż po zarośnięte trawą i przysypane gruzem polne drogi i kiedyś zaorane a dziś już porośnięte trawą i krzakami bezdroża..

Najmocniej jednak Droga oddziaływała na mnie w górach...

Godziny marszu grzbietem, stalowo-szare chmury w których tonęły co wybitniejsze wzniesienia, a z których co rusz sączył się deszcz, połyskujące wilgocią kamienie, chłodne, rześkie powietrze... Góry praktycznie puste. Poza kilkoma turystami, którzy widocznie tak jak ja obrali sobie ten czas na wędrówkę nie było prawie nikogo... Chciało by się rzec - wędrówka dla samej wędrówki. Żadnego zdobywania szczytów, zapierających dech widoków, przełamywania własnej słabości... Ale chyba to właśnie jest kwintesencją Drogi... Ja, cel i dzieląca nas przestrzeń...

Co jest właściwie celem wędrówki - czy to pieszej, czy odbywanej za pomocą roweru, samochodu, pociągu? Czy tylko punkt na dwuwymiarowej mapie, ewentualnie uzupełniony o trzecią współrzędną jaką jest czas spotkania? A może jest to tylko i wyłącznie pretekst do podjęcia walki? Walki z dzielącą nas od punktu docelowego przestrzenią, z pojawiającymi się przeszkodami i o dziwo - z samym sobą...

Może przemieszczanie się z miejsca na miejsce nie ma absolutnie żadnego ukrytego znaczenia, drugiego dna? Może po prostu przemieszczamy się po to, by dotrzeć w określone miejsce w stosownym czasie, osiągnąć zamierzony cel? Czy Drogę da się obedrzeć ze wszelkiego romantyzmu, pozbawić całej na poły mistycznej otoczki?

Śledząc kolejne uciekające kilometry (a właściwie - analizując przebyte w pośpiechu 100km dzielące mnie od Wrocławia) dochodzę do wniosku, że tym, co najbardziej niszczy radość podróżowania (a co za tym idzie - cały romantyzm płynący z Drogi) jest pośpiech. Pęd w kierunku wyznaczonego celu, klapki na oczach przesłaniające nam otaczający nasz świat...

"...and the road becomes my bride..." [...i droga stała się mą wybranką...]

2005-08-29 02:27:33

Pod tą notką nie ma jeszcze komentarzy.   .: skomentuj :.


I jeszcze jedno zdjęcie :)

Tym razem trafiło od razu na okładkę ;) Może pojawi się seria, ale nie od razu...

2005-08-23 00:24:19

Pod tą notką nie ma jeszcze komentarzy.   .: skomentuj :.


Nowe zdjęcie :)

Pojawiło się nowe zdjęcie w galerii :) Zapraszam do podziwiania :) Poza tym - jada chwila zmieni się obrazek na stronie początkowej, tylko nie bardzo mam pod ręką obrazek docelowy ;)

2005-08-04 01:47:30

Pod tą notką nie ma jeszcze komentarzy.   .: skomentuj :.